Jako wyznawczyni dobrej kuchni i w miarę zdrowego jedzenia nie przepadam za gastronomicznymi cudami oferowanymi na wystawach - głównie grillowana kiełbasa, karkówka i inne mniej lub bardziej (a podejrzewam nawet, że mniej) świeże "przysmaki" z rusztu. Lubię za to znaleźć w drodze powrotnej jakieś miłe miejsce na obiad. Po tylu latach jeżdżenia mamy już wiele swoich ulubionych, nie tylko w Polsce, np. zajazd z regionalnym jedzeniem po drodze z Inowrocławia, gdzie Maciej zawsze delektuje się czerniną, pyszne pierogi, gdy jedzie się z Kielc, herbaciarnia w Gdańsku itd. W czasie trwania z wystawy też jednak z głodu umrzeć nie można, więc gdy tylko czas pozwoli lubię wziąć coś smacznego na ząb, nie tylko kanapki. Hitem zaś wielu wystaw są rogaliki Macieja :). Kaszotto , czyli wegetariańska zapiekanka z kaszy wg przepisu z "Zieleniny" (zielenina.blogspot.com) Z małymi modyfikacjami oryginału użyłam: - kaszy pęczak ugotowanej na bulionie grzybowym z kostki (ok. szkla...